Boldiniego, malarza „Pięknej epoki”, poznałam – można by rzec – w autobusie. Tak, właśnie w miejskim autobusie, jednym z wielu kursujących pewnej wiosny po Rzymie z oklejoną reklamą wystawy malarskiej – „Giovanni Boldini”. Zachęcona reklamą, na której widniał portret eleganckiej i zmysłowej kobiety, zwiedziłam tę wystawę, odbywającą się w Kompleksie Wiktoriańskim przy Placu Weneckim w Rzymie, i wyszłam z niej, muszę przyznać, pod wrażeniem!

Kobiety były w życiu Boldiniego zawsze na pierwszym planie. Ktoś nawet napisał: Malując je, wydłużał im nogi, ręce, szyje, aby podnieść do maksimum ich naturalny czar.
I to właśnie portrety kobiet przyniosły temu artyście – tworzącemu w okresie „Belle Époque”, czyli „Pięknej epoki”, na przeł. XIX i XX w. – sławę i uznanie oraz zasłużony przydomek „malarza kobiet”. Ale to nie wszystko…
Boldiniego pokochała moda. Słynny Vogue, amerykański magazyn o modzie i stylu (pierwsze wydanie 1892), nazwał go „malarzem elegancji”, biorąc pod uwagę wyjątkowy glamour emanujący z jego kobiecych portretów.
Boldini potrafił odtworzyć olśniewający seksapil, jaki roztaczały kobiety, gdy były widziane w swych najlepszych momentach – są to słowa Cecila Beatona, jednego z najsłynniejszych fotografów mody XX wieku.
Styl kobiet z portretów Boldiniego był i jest inspiracją dla tak wielkich stylistów jak Dior, John Galliano, Armani. Król Giorgio, jak nazywają Armaniego we Włoszech, wyznał w jednym ze swych wywiadów, że bardzo fascynuje go na obrazach Boldiniego perfekcyjne zsynchronizowanie ruchów i gestów kobiet z ich ubiorami.
Spójrzmy na portret markizy Casati z pawimi piórami (poniżej) – prawdziwa bomba inspiracji dla twórców wielkiej mody! Ten obraz był autentyczną perłą głośnej wystawy „Boldini i moda” w Pałacu Diamentowym w Ferrarze (2019).
Giovanni Boldini pochodził z rodziny arystokratycznej i wielodzietnej. Był ósmym dzieckiem spośród trzynaściorga! Podobno u płci pięknej szukał matczynej miłości, której nie zaznał wystarczająco w latach dziecięcych.
Kobiety, traktowane przez niego z czcią i uwielbieniem, czuły się przy nim piękne i niezastąpione i wręcz ustawialy się w kolejce, by znaleźć się na jego płótnach. A gdy się już znalazły, przyciągały uwagę uduchowionymi twarzami i swym zewnętrznym wyglądem (piękne suknie i akcesoria).
W Ferrarze, gdzie w 1842 r. urodził się malarz, znajduje się jego stałe muzeum posiadające w swym bogatym zbiorze pewien szczególny obraz…

Jest to „Pani w różu” i przedstawia arystokratkę z Chile, niejaką Olivię de Subercaseaux Concha. Boldini namalował ją w 1916 r., gdy mial 74 lata i był już prawie ślepy.
Zaledwie kilka lat temu, w Ferrarze, po raz pierwszy zobaczył ten portret Olivii – swej matki – sędziwy dyplomata z Chile. Było to dla niego nietypowe i wzruszające spotkanie ze swą rodzicielką, która zmarła w 1977 r. Zapewne ktoś zapyta: dlaczego ten portret, namalowany na osobiste zamówienie Olivii, nie znajduje się w Chile, w zbiorach rodzinnych? Otóż Boldini, malując go, po prostu się w nim zakochał, więc zatrzymał go dla siebie. Aby jednak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji, artysta zadowolił Olivię i jej rodzinę innym, mniejszym portretem. W ten sposób oryginał „Pani w Różu” pozostał u Boldiniego i możemy go dzisiaj podziwiać w Muzeum malarza w Ferrarze.